Efekt kryzysu gospodarczego

Swego czasu pojęcie „kryzysu” odmieniane było przez wszystkie przypadki. Mówiono o nim w radiu i w telewizji. Pisano w prasie i na portalach internetowych. Debatowano. Analitycy prześcigali się w opiniach na temat tego, jakie są przyczyny tegoż kryzysu, jakie będą jego konsekwencje, jak wpłynie on na rozwój gospodarczy, jakie zmiany przyniesie. Wszyscy najpierw nim straszyli i przed nim ostrzegali, później uspokajali, a na koniec próbowali przewidzieć, co z tego wyniknie. Teraz słowo „kryzys” jest już mniej medialne, ale i tak, z większą lub mniejszą częstotliwością, powraca. Mówi się o nim głównie w kontekście efektów i skutków, które przyniósł. A jest tego na pewno dużo. Problemy ze znalezieniem zatrudnienia, redukcje etatów, podejmowanie z konieczności zatrudnienia niezgodnego z wykształceniem, kwalifikacjami, kompetencjami, doświadczeniem i umiejętnościami. Pojawiają się też takie konsekwencje jak zmniejszenie wysokości wynagrodzeń i idące za tym obniżenie stopy życiowej. Już po tym pobieżnym wyliczeniu widać, że kryzys szkód poczynił naprawdę dużo. Nasza gospodarka jest jednak tak skonstruowana, że gorszych okresów uniknąć się nie da. Trzeba zatem nie tylko uodpornić się na nie, ale przede wszystkim: znaleźć sposoby radzenia sobie w tych jednak dość ekstremalnych sytuacjach.